Znowu zima zaskoczyła, dwa dni nie pojeździłem w prawdzie nie ma co się zapuszczać dalej i pojeździłem troszkę po okolicach Sącza po płaskim.

Pojechałem sobie spokojnie do jamnicy, pod górę do połowy wjechałem na rozgrzanie się po dniu przerwy, no i akurat od jutra zaczynam podbój trzech gór w pobliżu mnie.

Dzisiaj wybrałem się na swój pierwszy podjazd w tym sezonie, kolega chciał ze mną jechać więc pojechaliśmy. Dzisiaj bez wiatru, sucho lecz zimno. Podjazd mieścił się w Jamnicy, czyli w tą stronę w którą zawsze jeżdżę na rozpoczęcie sezonu. Podjazd pod górę rozpoczęliśmy dość spokojnie, lecz na początku bardzo oddaliłem się a na wypłaszczeniu w połowie drogi już nie widziałem kolegi. Później wielkie nachylenie dawało się we znaki, i jechało się coraz ciężej a że nie jestem przygotowany do takich wysiłków to musiałem przystanąć na 20 sek i ruszyłem dalej. Na kolegę zaczekałem na szczycie 7min, i wyruszyliśmy w stronę miasta.

Sucho, słonecznie, w miarę ciepło ale znowu równie ciężka wichura. Ale w sumie było lepiej niż wczoraj.