W końcu bardzo udana dolina popradu
Sobota, 12 marca 2011 Kategoria Górski Trening, Szosa, Trening długodystansowy, zimowa jazda
Km: | 120.55 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:33 | km/h: | 26.49 |
Pr. maks.: | 53.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Giant Defy 4 Triple | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wyjechałem o 10 albo 11 rano nawet już nie pamiętam. Na początku postanowiłem zaliczyć przewyższenia. Czułem się bardzo mocny rano (do Sącz średnia bez wielkiego tempa 30km/h z wiatrem czołowym!). Później teren coraz wyżej piął się w górę. Oczywiście nie był to żaden podjazd, wiatr czołowy (miałem już tego dość). W momencie podjeżdżania na krzyżowice miałem średnią 27km/h, później na Krynicy straszliwe chlapy. Rower cały w błocie podobnie jak i buty i reszta (już wszystko wyczyszczone :D). Spotkałem na szczycie krzyżówki Kr1sa1983 z bikestats. Zamieniliśmy parę słów i pojechaliśmy każdy w swoją stronę. Później przez połowę doliny popradu dalej lekki wiaterek przedni. Miałem już tego dosyć! Później jak się wszystko uspokoiło mocno dałem po pedałach. Byłem zdziwiony za piwniczną, w momencie wjeżdżania na kocie łby miałem na liczniku 50km/h! Myślałem że mi dętka pęknie, trening zaliczam do bardzo bardzo udanych, z dnia na dzień jestem coraz mocniejszy a to dopiero początek sezonu, co prawda mięśnie mnie nie bolą w ogóle o dziwo ale trochę nadwyrężyłem łękotkę i jutro regeneracja na basenie. Ale na pewno krótka 30km trasa pójdzie.